czwartek, 28 lutego 2013

Luty - Statystyki

Kolejny miesiąc się kończy, kolejne statystyki. Ten miesiąc był wyjątkowo słaby i dał się odczuć wszystkim instruktorom.

Ilość dni pracy 9
Ilość kursantów 5
Ilość godzin "okienek" 2
Suma godzin 26
Suma kilometrów 426
Średnia km/godzinę jazdy 16,38
Średnia km/kursanta 85,2
Średnia km/spotkanie 32,77
Średnia km/dzień 47,33

wtorek, 26 lutego 2013

Egzaminy, egzaminy

Nie lubię się chwalić, nie lubię sobie słodzić i upiększać ale nie lubię też fałszywej skromności. Dlatego dziś bez większych komentarzy wkleję treści maili od dwójki moich kursantów, którzy wczoraj i dziś zdawali egzaminy praktyczne. O czym świadczy ich treść, oceńcie sami. Ale to miłe i bardzo łechce człowieczą próżność gdy otrzymuje się taką korespondencję.

Kursantka, egzamin wczoraj o 20.00:

"...

Hej,
No wiec egz miałam z ******** ***********. Bardzo miły sędziwy Pan aczkolwiek, miał problemy z dawaniem poleceń na czas, w jednej sytuacji powiedział mi żebym skręciła chyba 10 m przed skrzyżowaniem, wiec skręciłam na 3-m biegu bo miałam mało czasu żeby zareagować.

(opis trasy)

Pan podsumował że bardzo przyzwoicie pojechałam tylko muszę uważać żeby zmienić pasy w odpowiednim momencie, i uważać na znaki pionowe.
I tyle egzamin trwał 40 minut, jeździło się dobrze, pan tylko mnie upomniał że jak już wracałam że jadę b. wolno no wiec później starałam się jeździć 50km/h. AAA i nie miałam standardowej toyoty, bo nie miałam elektronicznego wyświetlania prędkości i obrotów silnika, tylko takie standardowe z wskaźnikiem. Pan był także bardzo uprzejmy i zapytał czy wiem jak obsługiwać wsteczny w tej skrzyni biegów z pierścieniem :)

Generalnie milo wspominam, aczkolwiek bardzo byłam zestresowana, i na początku lewa noga mi drżała masakrycznie :/
..."


Kursant, egzamin dzisiaj o 7.00:

"...
Dzień dobry!

Coż mogę powiedzieć. Myślałem, że będę bardziej zestresowany całą sytuacją, ale po przejechaniu łuku na placu nabrałem mocnego przekonania co do swoich umiejętności <buahaha>.

Poszło nadspodziewanie gładko i dobrze, naprawdę byłem bardzo pewny. Wszystkie trasy, którymi jeździłem przerobiliśmy na kursie i nic nie było mnie w gruncie rzeczy w stanie zaskoczyć, a że jeździliśmy w dużo trudniejszych warunkach, to sytuacje dziś były jasne i klarowne. Nie popełniłem żadnego błędu. Do końca pamiętałem jednak o haśle: "więcej pokory bracia, więcej pokory" i dojechałem pewnie do mety.

Jechałem z Panią egzaminator. Trudna do rozmowy, milczała całą niemal drogę, ale udało mi się wskrzesić uśmiech na jej twarzy już pod koniec, kiedy wspomniałem o Panu Dworaku i "partnerstwie" :D

Z tego miejsca muszę także podziękować Panu! Bez Pana uwag i krytyki nie byłoby pewnie aż tak dobrze!
..."

A teraz idę otrzeć łzy wzruszenia :D

sobota, 16 lutego 2013

Jeden dzień z życia instruktora

No dobra, nie jeden dzień a zaledwie jeden wieczór. Jeszcze dokładniej zaledwie cztery godziny. Sytuacji kilka, było więcej ale nie aż tak efektowne więc się powstrzymałem. Z drugiej strony nie chciało mi się robić filmików dla każdej z sytuacji osobno, dlatego wrzuciłem w jedną kompilację. Jeśli macie wyłączone adnotacje w filmach na youtube, to polecam włączyć.

No to lecimy:

środa, 13 lutego 2013

Jeszcze o nowych egzaminach

Jeden z moich kursantów, mieszany (tzn. taki który robił kurs na starych zasadach ale niestety dopadła go ustawa, więc przygotowywał się do starych testów ale zdawał niestety już nowe), dzisiaj miał egzamin teoretyczny. Pierwszy. I teraz zapewne spodziewacie się co będzie dalej. Że egzamin oblany, że brakło kilku punktów, że pytania są podchwytliwe, że zdawalność jest niska, itd.

No i tutaj Was zaskoczę. Kamil zdał w pierwszym terminie teorię (na praktykę czeka do końca lutego). Przysłał mi maila ze swoimi odczuciami. Wiem, że tajemnica korespondecji itd, ale może się nie obrazi jak wkleję tutaj to co napisał:

"...Pytania egzaminacyjne (wiedza podstawowa) są zdecydowanie bardziej przystosowane do sytuacji, które mają miejsce na drodze. Część z nich nasuwa się instynktownie. Trzeba jednak być dosyć dobrze przygotowanym, żeby nie wahać się niepotrzebnie. Sam miałem dość proste pytanie na które mógłbym odpowiedzieć od razu w normalnej sytuacji, a kiedy zobaczyłem upływający czas i mijające sekundy odpowiedź nie była już tak oczywista, prawidłowej udzieliłem na sekundę przed końcem czasu. Dobrze jest poćwiczyć przed egzaminem na tych testach, które ostatnio dołączali do Wyborczej i Dziennika Gazety Prawnej (dostępne także w drugim obiegu ;) ). Co ważne, pytania nie były strasznie trudne w stosunku do materiału, który jest w książkach, ale potrzeba pewności, o której wspomniałem, wymaga dobrego przygotowania.

A sam egzamin - ekran duży, dotykowy (to wyklucza przypadkowe naciśnięcie przeklętego przycisku ZAKOŃCZ niemal do zera - jest w górnym prawym rogu), filmy wyraźne i jednoznacze. Oprogramowanie przyjazne dla użytkownika.
 
P.S.  Aha, jeszcze jedno info dla innych którzy będą zdawać, żeby do końca oglądać filmy... :D ..."

Jak więc widzicie, nowe testy da się zdać za pierwszym razem. Inna sprawa, zę Kamil przez cały kurs ciężko pracował nad tym aby się dobrze przygotować. Było to widać na każdej kolejnej jeździe. Chłopakowi bardzo zależało i na każdym naszym spotkaniu pokazywał to całym sobą. Widać było że wszystkie uwagi które dostawał na poprzedniej jeździ przyswajał i stosował na kolejnej.

Kluczem do zdania nowych testów pozostaje to o czym wszyscy instruktorzy i egzaminatorzy mówili od samego początku. TRZEBA SIĘ DOBRZE PRZYGOTOWAĆ! Czasy wykucia na pamięć pytań minęły bezpowrotnie. Zaczęło się zwykłe normalne życie.

czwartek, 7 lutego 2013

Święta krowa z Indii

Święte krowy powoli emigrują z Indii do nas. Jednego z przedstawicieli tej grupy udało się nagrać podczas egzaminu wewnętrznego. O dziwo na emigracji gatunek ten przyjmuje bardziej ludzką postać.



Co zrobić z takim pieszym? Macie pomysł? Wrzućcie go do komentarza. Pomysł, nie pieszego :D

czwartek, 31 stycznia 2013

Styczeń - statystyki

Nowy cykl wpisów. Siedzę, bo nie ma jazd więc postanowiłem trochę podsumować jeden miesiąc. Praca instruktora nauki jazdy kategorii B w liczbach:

Ilość dni pracy 18
Ilość kursantów 9
Ilość godzin "okienek" 6
Suma godzin 76
Suma kilometrów 1263
Średnia km/godzinę jazdy 16,62
Średnia km/kursanta 140,33
Średnia km/spotkanie 33,24
Średnia km/dzień 70,17

Statystyka to jest śmieszna nauka. Jeżeli facet wychodzi wieczorem z psem na spacer to statystycznie każdy z nich ma po trzy nogi. I tak też należy traktować te statystyki. Przy założeniu że jeżdżę 4 godziny dziennie a w co drugi weekend po 12 godzin w sobotę i 8 w niedzielę powyższe zestawienie należy traktować jedynie orientacyjnie. Natomiast km starałem się notować rzetelnie. Jeżeli będę miał czas i samozaparcie opublikuję statystyki za każdy nadchodzący miesiąc a na koniec roku zrobię zbiorcze zestawienie.

Warunki drogowe w Krakowie

Dziś za oknem świeciło słońce, co prawda ostro powiewał wiatr ale ogólnie pogoda bardzo przyjemna. Asfalt miejscami już suchy, warunki drogowe całkiem niezłe. Śnieg topnieje, co prawda razem z asfaltem ale kto by się tam przejmował. A jeszcze parę dni temu było tak jak na filmie. Skręcaliśmy z niezbyt dużą prędkością, bez gazu i bez hamowania w zakręcie. Skończyło się chwilowym tańcem. Udało się w odpowiednim momencie wyrwać kierownicę kursantce i szybko skontrować bo mogło być nieciekawie.


P.S. Tak wiem, wjechaliśmy na żółtym świetle, jednak w takich warunkach hamowanie mogło się skończyć nieciekawie.

wtorek, 29 stycznia 2013

Nastały ciężkie czasy dla branży

19 stycznia weszły w życie przepisy regulujące egzaminy na prawo jazdy. Tego dnia weszły również w życie przepisy regulujące zmiany w całym procesie zdobywania tego dokumentu. Wszystko zaczyna się teraz w okienku urzędnika w Starostwie właściwym dla miejsca zamieszkania przyszłego kursanta. Nowe kursy, nowe zasady, nowe egzaminy. Skutki tych wszystkich gwałtownych zmian można zaobserwować we wszystkich mediach. Nagłówki krzyczą o masakrycznie niskiej zdawalności na poziomie 0 - 15% z egzaminów teoretycznych. Jak tak dalej pójdzie to za kilka miesięcy egzaminatorzy nie będą mieli kogo egzaminować.

Niestety te wszystkie przepisy mają też drugie dno o którym mówi się mało albo nawet wcale. Na chwilę obecną można mówić o poważnym kryzysie w branży nauki jazdy. Miesiące zimowe podobno zawsze były gorsze od letnich ale tak źle nie było ponoć od bardzo dawna. W zeszłym tygodniu na nowym kursie na zajęciach teoretycznych pojawiła się jedna osoba, wczoraj nie przyszedł nikt. Rzecznicy Starostw mówią wprost że prawie nikt nie pojawia się w celu utworzenia Profilu Kandydata na Kierowcę. Totalny zastój i paraliż. Z jednej strony rynek przez ostatnie dwa lata wysycił się ponad normę, wszyscy chcieli zdążyć przed zmianami, więc kto mógł to starał się zrobić prawko w zeszłym roku, z drugiej strony brak nowych osób które prawdopodobnie przerażone doniesieniami prasowymi po prostu boją się zgłaszać na kursy i wolą przeczekać ten burzliwy okres do czasu, aż sytuacja się unormuje a zdawalność wzrośnie.

Jak to się przekłada na praktyczną część szkolenia? Do tej pory miałem zawsze przy sobie 5-6 kart kursantów, obecnie mam dwie z czego obie powoli kończą już kurs. Kilku moich kolegów pożegnało się już z pracą, inni którzy jeździli codziennie po 10-12 godzin teraz pracują po 2-4 godziny. Osobiście jeździłem 5 razy w tygodniu po 4 godziny, obecnie mam rozpisane dwa dni po dwie godziny, w weekendy które jeździłem soboty były rozpisane po 12 godzin a niedziele po 8, poprzedni weekend miałem po 4 godziny dziennie, na kolejny raczej już nie liczę. Nadchodzące da miesiące będą bardzo bardzo złe. O ile duże OSK jakoś to przetrwają, robiąc zapewne redukcje w zatrudnieniu i tnąc koszty, o tyle dla wielu małych jednoosobowych firm nadchodzące miesiące okażą się katastrofalne. Dodatkowo zmiany przepisów przełożą się bezpośrednio na wzrost cen kursów, nowe technologie, nowe oprogramowanie, itd. Małe ośrodki które już teraz prowadziły kursy na granicy opłacalności nie będą mogły sobie pozwolić na podniesienie cen.

Jeśli ktoś planuje robić prawo jazdy, to teraz jest najlepszy czas. Ceny jeszcze nie wzrosły, z nowych egzaminów raczej i tak już się Państwo nie wycofa, natomiast nie będzie żadnych problemów z terminami jazd, tak jak to miało miejsce do tej pory, gdy kursanci czekali nawet miesiąc na pierwszą jazdę po ukończeniu zajęć teoretycznych. Na chwilę obecną jeżeli ktoś chce dokupić dodatkowe godziny to dostanie termin jeszcze tego samego dnia.

Oby do wiosny, ludzie i tak będą musieli robić prawa jazdy, więc teraz póki co jest czas na złapanie oddechu po szaleńczym tempie prowadzenia szkoleń w okresie wakacyjnym. Osobiście trochę się martwię brakiem zarobku, z drugiej strony wreszcie będę miał trochę wolnych popołudni i czasu na zrobienie rzeczy których dawno już nie robiłem.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Błędne oznakowanie dróg w Krakowie

W Krakowie tak jak i w całym kraju drogowcom/zarządcom dróg zdarzają się potknięcia. Każdy może popełniać błędy, w końcu człowiek jest tylko człowiekiem. Niestety za błędy innych bardzo często płacą kierowcy. Złe oznakowanie wykorzystywane jest przez Policję lub Straż Miejską do polowania na ludzi którzy zostali wprowadzeni w błąd przez znaki, lub nie stosują się do oznakowania które jest zupełnie bez sensu.

Dzisiaj trzy takie miejsca w Krakowie.

1. Aleja 29 listopada. Kuriozalny przykład tego, że zarządca drogi sam nie wie jaka prędkość obowiązuje na odcinku jego drogi a znaki ustawia ot tak sobie, bo podobno mają być. Jadąc od strony Warszawy zbliżając się do wiaduktu ustawione są dwa znaki ograniczające prędkość do 70 km/h. Niestety zarządca drogi ustawił je tak niefortunnie, że oba znajdują się PRZED skrzyżowaniem. Skrzyżowania odwołują znaki zakazu, więc pomimo najszczerszych chęci zarządcy na wiadukcie i tak wolno jechać tylko 50 km/h. Co więcej zarządca drogi albo nie zna definicji skrzyżowania, albo nie wie o powyższej zasadzie, albo po prostu zapomniał o tym skrzyżowaniu, co potwierdza ustawieniem znaku ograniczającego prędkość do 50 km/h po zjeździe z wiaduktu. Totalny bezsens i marnowanie pieniędzy na dodatkowe niepotrzebne znaki.

2. Ul. Wielicka. Tutaj zarządca drogi wykazał się zupełną ignorancją obowiązujących przepisów. Najpierw ustawienie ograniczenia prędkości za fotoradarem, w dodatku w miejscu które w żaden sposób nie wymaga ograniczenia prędkości. A następnie próba podniesienia dozwolonej prędkości poprzez znak odwołujący niższe ograniczenie prędkości. Niby wiadomo o co chodzi zarządcy drogi, jednak jest to niezgodne z przepisami. Nie można w obszarze zabudowanym podnieść dozwolonej prędkości poprzez odwołanie ograniczenia do 50 km/h. W obszarze zabudowanym prędkość domyślna wynosi 50 km/h. No chyba, że chodzi o podniesienie prędkości tylko do 60 km/h i tylko w nocy na tym odcinku. Ale czy nie uważacie że to zupełny bezsens?

3. Ul. Zdrowa. Ustawienie znaku ograniczenia prędkości przed skrzyżowaniem, powoduje, iż na najbliższym progu zwalniającym dla którego to ograniczenie zostało ustanowione, dozwolona prędkość wynosi do 50 km/h

Jak macie inne tego typu miejsca, dajcie znać. Zrobimy galerię.


sobota, 26 stycznia 2013

Na skróty

Człowiek od zawsze miał zdolność do lenistwa. Do znajdywania krótszych dróg. Wszak od tego zależało np to czy towary sprowadzane z odległych lądów się zepsują czy nie. Potrzeba matką wynalazku i za taki wynalazek można uznać również wszelkiego rodzaju skróty. Skróty myślowe zęby nie trzeba było dużo mówić, skróty lektur żeby nie trzeba było dużo czytać no i skróty drogowe żeby nie trzeba było dużo jechać. Ale wszytko ma swoje granice. Zbyt duży skrót myślowy prowadzi do nieporozumienia, zbyt duży skrót lektury prowadzi do pominięcia ważnych motywów, itd. Ale jak zaklasyfikować skrót drogowy wynaleziony przez jednego z kierowców? Zignorowanie znaku nakazu skrętu, dwie ciągłe linie i jazda pod prąd... Czy w tej sytuacji można jeszcze w ogóle mówić o skrócie? Czy raczej o zwykłym cwaniactwie i chamstwie? Mnie się spieszy więc pojadę tak bo jest szybciej i dzięki temu jestem super gość i świetny kierowca. Wykazałem się inwencją, pomysłowością i sprytem. A reszta lamusów niech stoi w korkach i przestrzega przepisów. A gdyby ktoś nadjechał i chciał skręcić w lewo? A co mnie to, niech czeka. Mnie się bardziej spieszy.


Cichociemna partyzantka

Tradycje militarne/partyzanckie w naszym narodzie nie giną. To dobrze, osobiście jestem tradycjonalistą i nie lubię zmian. Szkoda tylko że giną ludzie na polskich drogach. Chociażby przez takie zachowania jak uwiecznione na tym filmie. Wieczór, ciemno, droga jednokierunkowa, a tu pod prąd, bez oświetlenia, ubrana na czarno jedzie sobie rowerzystka. W razie wypadku na pewno byłaby wina kierowcy samochodu, bo przecież Ci biedni rowerzyści zawsze mają wiatr w oczy i są szykanowani. Przecież ona żadnego zagrożenia nie spowodowała, jechała sobie spokojnie i powolutku drogą, bo chodnikiem nie wolno.


niedziela, 20 stycznia 2013

Czy kursant popełnił błąd?

Kursant zaraz po zdarzeniu uwiecznionym na tym filmie czy w tej sytuacji oblałby egzamin.


Nie dajmy się zwariować. Pieszy, co prawda ma pierwszeństwo na przejściu dla pieszych ale...no właśnie ale, nie ma prawa wejść bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd. W tej sytuacji hamowanie kursanta skończyłoby się zapewne za przejściem dla pieszych a w naszym bagażniku znalazłby się inny pojazd.

Zmiany w egzaminach na prawo jazdy po 19 stycznia 2013 roku.

1. Zmiany w definicjach: 

czterokołowiec — pojazd samochodowy przeznaczony do przewozu osób lub ładunków, z wyłączeniem samochodu osobowego, ciężarowego i motocykla, którego masa własna nie przekracza:
a) w przypadku przewozu rzeczy 550 kg,
b) w przypadku przewozu osob 400 kg

czterokołowiec lekki — czterokołowiec, którego masa własna nie przekracza 350 kg i konstrukcja ogranicza prędkość jazdy do 45 km/h

Autostrada –    drogę dwujezdniową, oznaczoną odpowiednimi znakami drogowymi, na której nie dopuszcza się ruchu poprzecznego, przeznaczoną tylko do ruchu pojazdów samochodowych z wyłączeniem czterokołowca, które na równej, poziomej jezdni mogą rozwinąć prędkość co najmniej 40 km/h, w tym również w razie ciągnięcia przyczep

Droga ekspresowa – drogę dwu- lub jednojezdniową, oznaczoną odpowiednimi znakami drogowymi, na której skrzyżowania występują wyjątkowo, przeznaczoną tylko do ruchu pojazdów samochodowych z wyłączeniem czterokołowca

Kierowca - osobę uprawnioną do kierowania pojazdem silnikowym lub motorowerem.
Nareszcie na wszelkiego rodzaju skutery trzeba będzie mieć prawko, a ich kierowcy będą łapać punkty karne. Skończy się Sajgon.
Motocykl - pojazd samochodowy jednośladowy lub z bocznym wózkiem - wielośladowy; określenie to obejmuje również pojazd trójkołowy o symetrycznym rozmieszczeniu kół

Motorower -  pojazd dwu- lub trójkołowy zaopatrzony w silnik spalinowy o pojemności skokowej nieprzekraczającej 50 cm3 lub w silnik elektryczny o mocy nie większej niż 4 kW, którego konstrukcja ogranicza prędkość jazdy do 45 km/h

2. Ustawa o kierujących pojazdami wprowadza nowe kategorie praw jazdy oraz definiuje kto czym może jeździć.

Kat. AM, od 14 lat, pozwala kierować:
a) motorowerem,
b) czterokołowcem lekkim

Kat. A1, od 16 lat, pozwala kierować:
a) motocyklem o pojemności skokowej silnika nieprzekraczającej 125 cm3, mocy nieprzekraczającej 11 kW i stosunku mocy do masy własnej nieprzekraczającym 0,1 kW/kg,
b) motocyklem trójkołowym o mocy nieprzekraczającej 15 kW,
c) pojazdami określonymi dla prawa jazdy kategorii AM

Kat. A2, od 18 lat, pozwala kierować:
a) motocyklem o mocy nieprzekraczającej 35 kW i stosunku mocy do masy własnej nieprzekraczającym 0,2 kW/kg, przy czym nie może on powstać w wyniku wprowadzenia zmian w pojeździe o mocy przekraczającej dwu krotność mocy tego motocykla,
b) motocyklem trójkołowym o mocy nieprzekraczającej 15 kW,
c) pojazdami określonymi dla prawa jazdy kategorii AM
Wszystkie osoby które nie łapią się ze względu na wiek na nowy egzamin na kat. A, a mają zdany egzamin teoretyczny, z automatu mają zaliczony egzamin na kategorię A2
Kat. A, od 24 lat, pozwala kierować:
a) motocyklem,
b) pojazdami określonymi dla prawa jazdy kategorii AM;
Kategorię A będzie można wyjątkowo zrobić mając lat 20, pod warunkiem, że wcześniej przez 2 lata posiadało się kategorię A2

Kat. B1, od 16 lat, pozwala kierować:
a) czterokołowcem,
b) pojazdami określonymi dla prawa jazdy kategorii AM

Kat. B, od 18 lat, pozwala kierować:
a) pojazdem samochodowym o dopuszczalnej masie całkowitej nieprzekraczającej 3,5 t, z wyjątkiem autobusu i motocykla,
b) zespołem pojazdów złożonym z pojazdu, o którym mowa w lit. a, oraz z przyczepy lekkiej,
c) zespołem pojazdów złożonym z pojazdu, o którym mowa w lit. a, oraz z przyczepy innej niż lekka, o ile łączna dopuszczalna masa całkowita zespołu tych pojazdów nie przekracza 4 250 kg, z zastrzeżeniem ust. 2,
d) pojazdami określonymi dla prawa jazdy kategorii AM
Tutaj pojawiła się dziwna rzecz, która uważana jest za pomyłkę. Do tej pory było tak, że mając B można było jechać samochodem 3,5 T + przyczepa lekka 0,75 T = zestaw miał 4,25 T. Natomiast jeśli chciało się ciągnąć przyczepę cięższą to samochód musiał być odpowiednio lżejszy żeby cały zestaw nie przekroczył 3,5 T

3. Terminy ważności praw jazdy

Od wczoraj wszystkie prawa jazdy są prawkami terminowymi. Ale uwaga chodzi tutaj tylko i wyłącznie o ważność dokumentu a nie uprawnień. Nawet te stare które macie obecnie będą podlegać systematycznej wymianie wg harmonogramu jak było kiedyś z dowodami osobistymi. Niestety prawa jazdy będą, jak na razie wymieniane na koszt petenta. Pewnie zrobi się niedługo szum o to, ale widać że w tym momencie idzie tylko o wyrwanie kasy.

1) AM, A1, A2, A, B1, B, B+E lub T wydaje się na okres 15 lat
I tutaj jest największa bzdura. Ponieważ ustawodawca mógł się już naprawdę pokusić o jakieś obowiązkowe badania lub szkolenia ze zmian w przepisach. Niestety chodzi tylko o wyrwanie kasy i aktualizację zdjęcia

2) C1, C1+E, C, C+E, D1, D1+E, D lub D+E wydaje się na okres 5 lat
Tutaj aby przedłużyć ważność dokumentu obowiązkowe będzie doniesienie aktualnych badań lekarskich i psychologicznych

4. Koszt egzaminu
Dodatkowa kasa z egzaminu teoretycznego idzie na haracz dla firmy która stworzyła system komputerowy. Na chwilę obecną (może się zmieni) osoby które zapisały się na egzamin łączony i obleją część teoretyczną tracą całą kasę za egzamin praktyczny (do tej pory traciło się połowę)


5. Egzamin teoretyczny

Nowy egzamin składa się z 32 pytań.

20 pytań z wiedzy podstawowej:

a) 10 za 3pkt o wysokim znaczeniu dla Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego 
b) 6 za 2 pkt o średnim znaczeniu dla BRD
c) 4 za 1 pkt o niskim znaczeniu dla BRD i porządku ruchu drogowego

Odpowiedzi tak/nie, 20 sekund na przeczytanie pytania i 15 sekund na odpowiedź

oraz

12 pytań z wiedzy specjalistycznej:

a) 6 za 3pkt o…
b) 4 za 2 pkt o…
c) 2 za 1 pkt o…

Prawidłowa odpowiedź jedna z trzech możliwych, 50 sekund na odpowiedź

Aby wynik był pozytywny to trzeba zdobyć minimum 68 pkt

Tutaj największa zmiana. W zależności od ośrodka egzaminowania istnieją dwie bazy pytań. Jedną przygotował ITS drugą PWPW. Obie bazy mają się składać z ok 3000 pytań i są to bazy tajne, więc znając życie wcześniej czy później gdzieś wypłyną. Natomiast sam egzamin moim zdaniem jest o wiele prostszy niż obecny. Co prawda nie można się cofać do pytań wcześniejszych jeśli już przeszło się do następnego ale pytania są bardziej intuicyjne i nie wymagają doktoratu z filozofii i zastanawiania się co autor miał na myśli jak do tej pory. Pytania są takie same jakie zadaje sobie każdy kierowca jadąc motocyklem czy samochodem po ulicy. W ruchu drogowym też trzeba szybko podejmować decyzje i nie można wrócić do poprzedniej sytuacji. Będzie możliwość poprawiania odpowiedzi jedynie w ramach jednego pytania na którym się aktualnie znajduje kursant i tylko w ramach dostępnego czasu na to pytanie. Przykładowe testy dostępne są na Onecie.
6. Egzamin praktyczny

Kat. AM, A1, A2, A

Osoba przystępująca do egzaminu musi zapewnić sobie sama:
A) wiązane obuwie na płaskiej podeszwie
B) spodnie z długimi nogawkami
C) kurtkę z długimi rękawami zapinaną na suwak, guziki lub zatrzaski
D) rękawice zakrywających całe dłonie 

Osoba nie posiadająca ww. rzeczy nie zostanie dopuszczona do egzaminu
Najwięcej emocji budzi podpunkt dotyczący obuwia. Obawiano się że nie zostaną dopuszczone do egzaminu osoby w butach motocyklowych. Nie ma potrzeby panikować. Chodzi jedynie o wyeliminowanie osób przychodzących w klapkach czy sandałach. Buty motocyklowe będą akceptowane

No i największa paranoja, czyli sam przebieg egzaminu. Zmienia się praktycznie wszystko za wyjątkiem ruszania na wzniesieniu. Egzamin będzie wyglądał jak w tym filmie:



Zadanie 1.



Tutaj zmienia się tylko sposób przeprowadzania motocykla. Dozwolone są trzy zmiany kierunku przeprowadzenia motocykla. Nie wolno przejechać za linię. Powodzenia życzę drobnym kobitkom które dostaną do przetransportowania mastodonta. Omówienie świateł i płynów pozostaje bez zmian

Zadanie 2.

Uległa zmianie ósemka. Obecnie to zadanie polega na pięciokrotnym przejechaniu po łukach między pachołkami ale nie ma wymalowanej ósemki. W zamian jest prostokąt w którym trzeba się zmieścić. Odrobinę powiększone zostały wymiary.



Następnie jest slalom wolny. Dwa przejazdy pomiędzy pięcioma bramkami przesuniętymi względem siebie.



Zadanie 3.

I tutaj zaczyna się cyrk. Slalom szybki. Dwa przejazdy między pachołkami, ze średnią prędkością każdego przejazdu min 30 km/h, na drugim lub trzecim biegu. Prędkość mierzona w dwóch miejscach.



Zadanie 4.


Omijanie przeszkody. Dwa przejazdy. Prędkość mierzona w dwóch miejscach nie może być niższa niż 50 km/h. UWAGA Prędkość a nie średnia prędkości.
Przejazd raz z lewej i raz z prawej strony, przy czym kierunek przejazdu będzie wyświetlany w ostatniej chwili przed przeszkodą.



Wyjazd na miasto.
Zostały zlikwidowane trasy egzaminacyjne!!! Egzamin odbywa się na takich samych zasadach jak do tej pory na kat B!!!
I dlaczego uważam że to paranoja? Sam egzamin ciekawy, faktycznie sprawdzający czy ktoś potrafi jeździć. Niestety problem polega na tym że nie zmienił się system szkolenia. Nadal obowiązuje 20 godzin!!! i w tych godzinach trzeba opanować plac i miasto. Życzę powodzenia. Zdawalność drastycznie spadnie, ceny kursów drastycznie pójdą w górę a ilość rannych i poszkodowanych drastycznie wzrośnie. No i dlaczego na kat B. nie sprawdza się czy ktoś potrafi ominąć przeszkodę?


Kat. B

Zmienia się tylko wysokość słupków na placu, mają wzrosnąć o 50 cm, oraz fakt że jeżeli ktoś obleje na placu nie ma już możliwości wyjechania na miasto żeby się sprawdzić jak to było do tej pory.

Pozostałe kategorie

Zrównano kryteria do kat B, czyli od teraz potrącenie słupka lub przejechanie za linię powoduje koniec egzaminu. Dla kategorii +E, zmienia się tyle że jeżeli ktoś nie potrafi sprzęgnąć zestawu to kończy automatycznie egzamin bez możliwości pojeżdżenia po placu.

7. Inne absurdy egzaminacyjne

Od wczoraj poniższe błędy NIE kończą już egzaminu a są jedynie błędem:
- znak zakaz ruchu  :deadeek:
- powierzchnia wyłączona z ruchu
- znaki zakazu wjazdu za wyjątkiem znaku B-2   :deadeek:
Czyli wjeżdżając np w krakowską strefę A egzaminowany będzie miał jeden błąd, co najwyżej zapłaci mandat ale pojedzie dalej. Ta sama sytuacja jadąc zestawem 15T, wjazd na mostek 2T i jest to jeden błąd
Za to kończy egzamin nie zastosowanie się do znaków wskazujących dozwolone kierunki jazdy z pasa ruchu, czyli tradycyjne strzałki na pasach.
Na chwilę obecną krakowski MORD nie wie gdzie będą przeprowadzane egzaminy na kat. A. Co więcej żaden OSK w Krakowie nie dysponuje placem odpowiednio dużym aby bezpiecznie szkolić na kat A.

Z dniem 19 stycznia, nie weszły wszystkie zmiany związane z Centralną Ewidencją Kierowców, czyli zielone listki, utrata prawka za dwa wykroczenia, itd.

Niebezpieczna sytuacja na przejściu dla pieszych

Sytuacja, która nie ukrywam trochę przeraża. Jechaliśmy z kursantką na lotnisko w Czyżynach. Na ul. Meissnera, zbliżając się do przejścia dla pieszych, zatrzymałem się w celu przepuszczenia pieszych przez jezdnię. Po zatrzymaniu nagle ominął nas samochód. Dobrze że piesi nie zdążyli jeszcze wejść na przejście.



Omijanie pojazdu, który jechał w tym samym kierunku, lecz zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszym. 10 pkt karnych i 500 pln mandatu.

niedziela, 13 stycznia 2013

Wymuszenie pierwszeństwa

Na słynnym ślimaku u zbiegu ulicy Pawiej i alei 29 listopada organizację ruchu zmieniono już jakiś czas temu. Obecnie wyjeżdżający z ulicy Pawiej mają ustawiony znak B20 "STOP". Zobowiązuje on kierującego do bezwzględnego zatrzymania w miejscu oznaczonym linią zatrzymania lub jeśli nie ma linii w miejscu dobrej widoczności. Co więcej, zobowiązuje on kierującego do ustąpienia pierwszeństwa poruszającym się drogą z pierwszeństwem przejazdu. Jak widać na załączonym filmie, nie wszyscy stosują się do zobowiązań. W tym konkretnym wypadku podejrzewam że wyjeżdżający ze ślimaka, po prostu zbyt słabo upewnił się o możliwości jazdy i stąd taka sytuacja. Na szczęście skończyło się na trąbieniu. Jednak w tym miejscu po zmianie organizacji ruchu dochodzi niestety do sporej ilości kolizji.


piątek, 11 stycznia 2013

Wyprzedzanie przed przejściem dla pieszych

I jeszcze jeden temat rzeka w dni dzisiejszym. Wyprzedzanie bezpośrednio przed przejściem dla pieszych. To jakiś dramat jest. W ciągu zaledwie czterech godzin jazd w dniu wczorajszym kilka przypadków. Wybrałem tylko trzy najlepiej widoczne. Piesi strzeżcie się bo nawet na przejściu dla pieszych nie możecie się czuć bezpieczni.

Zazwyczaj najlepsze jest tłumaczenie takiej osoby, która zostanie przez Policję zatrzymana. Ale nikogo nie wyprzedzałem/-dzałam. Przecież jechałem swoim pasem a tamtym pasem jechał inny samochód a ja nie zmieniałem pasa ruchu.

No to jeżeli ktoś ma jeszcze z tym problem ale wstydzi się przyznać. Pamiętajcie. Że zmiana pasa ruchu to zupełnie inny manewr niż wyprzedzanie i nie mają ze sobą nic wspólnego. Owszem czasem żeby kogoś wyprzedzić wcześniej trzeba zmienić pas ruchu, ale....

Wyprzedzanie to przejeżdżanie obok innego uczestnika ruchu, poruszającego się w tym samym kierunku.

No i gdzie tutaj coś pisze o zmianie pasa ruchu? Jeżeli jedziemy sowim pasem szybciej od pojazdu poruszającego się pasem obok to właśnie wykonujemy manewr wyprzedzania, który to jest zabroniony na przejściu dla pieszych i bezpośrednio przed nim.


Po raz kolejny - czerwone światło

To już się zaczyna robić nudne. Zacznę więc chyba robić kompilacje żeby nie robić po kilkanaście wpisów o tym samym. W Krakowie czerwone światło coraz częściej traktowane jest jak zalecenie a nie zakaz. Dziś dwie sceny, jedna to zniecierpliwiony kierowca dostawczaka, druga efekt jazdy na czerwonym świetle. Ja rozumiem, że wszystkim się spieszy, ale dlaczego każdy wychodzi z założenia, że jemu spieszy się bardziej niż innym i dlatego ma prawo zmuszać innych do czekania?


piątek, 4 stycznia 2013

Wpadki kursantów

Górale powiadają o jeździe na nartach, że jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz. Z jazdą samochodem jest dokładnie tak samo. Jeżeli na kursie człowiek nie będzie popełniał błędów to nie nauczy się dobrze jeździć. Cały trick polega na tym aby instruktor na bieżąco wyłapywał te wszystkie błędy, informował o nich kursanta a potem tak wybrał trasę przejazdu aby wrócić w to samo miejsce i pozwolić je kursantowi przejechać bezbłędnie. I tu rodzi się kilka problemów. Po pierwsze kursant musi umieć wyciągać wnioski, po drugie musi umieć uczyć się na błędach a po trzecie instruktorowi musi się chcieć. Niestety bardzo dużo instruktorów uczy jeździć na zasadzie ciągłego prowadzenia za rękę w każdej chwili trwania kursu. Instruktor mówi kursantowi kiedy zmieniać biegi, kiedy włączać kierunkowskazy, kiedy zmieniać pasy, na co patrzeć, pokazywać gdzie są znaki, itd itd. Tym sposobem wyrządza się kursantowi ogromną krzywdę, ponieważ nie uczy się on jeździć tylko jak zdać egzamin. Wielu instruktorów wybiera taką metodę bo jest prostsza, bo ma się ciągłą kontrolę nad tym co robi kursant, bo nie wymaga aż tyle skupienia i uwagi żeby reagować za kursanta. Ta metoda ma jeszcze jeden ogromny minus, wydaje się że takie szkolenie jest fajne bo jest bezstresowe dla kursanta, no ale właśnie tu jest problem. Ani egzamin państwowy nie przebiega w takiej atmosferze ani późniejsza samodzielna jazda nie jest jazdą pozbawioną stresu. Niestety życie i ciągle rozwijający się ruch na naszych drogach nie głaszczą nikogo po główkach lecz ciągle stwarzają sytuacje stresowe. Osoba która nie nauczyła się radzić ze stresem będzie kalekim kierowcą. Bo w nauce jazdy samochodem wcale nie chodzi o to aby nauka była bezstresowa, ale żeby kursant nauczył się kontrolować stres i pomimo trudnej i nerwowej sytuacji na drodze potrafił przywołać w myślach odpowiedni przepis i podjął właściwą decyzję.

Dlatego też, jestem ogromnie szczęśliwy, iż na praktykach instruktorskich trafiłem do takiego a nie innego instruktora, mam do niego ogromny i nieskrywany szacunek, i mogę śmiało powiedzieć, że stał się moim mentorem. To dzięki niemu wybrałem drugą, trudniejszą metodę uczenia. Być może nie jestem przez to super ukochanym i uwielbionym instruktorem który głaszcze po głowie i chwali za byle co, z drugiej strony nikt jakoś szczególnie też nie skarżył się na mnie. Wiem jednak że osoby które ukończą pod moim okiem kurs są przygotowane do bezpiecznego poruszania się po drogach, przynajmniej mają jakieś szanse :)

Na czym polega ta druga metoda? Otóż wymusza na kursancie jak najszybsze nauczenie się samodzielnego myślenia i rozwiązywania problemów które przed nim pojawiają się na drodze. Z każdymi kolejnymi zajęciami mniej tłumaczę na rzecz konstruktywnej krytyki. Ciągłe przypominanie o popełnianych błędach szybciej trafia do kursanta niż nieustanne przypominanie mu o włączeniu kierunkowskazu. Zazwyczaj wytykanie błędów (tych samych) zaczyna kursanta drażnić, więc zaczyna myśleć aby następnym razem go nie popełnić. Pytania z zaskoczenia "kto miał pierwszeństwo na tamtym skrzyżowaniu" albo "jaka jest dozwolona prędkość na tym odcinku" uświadamiają kursantom, że nie patrzą na znaki. Tak samo jak polecenie "jedziemy w lewo" wydane przed skrzyżowaniem gdzie ustawiony jest zakaz skrętu w lewo. O ile jest to bezpieczne i nie stwarza żadnego zagrożenia, pozwalam popełniać błędy. Zajmować złe pasy, skręcać ze złego pasa ruchu, itd. Dlatego że właśnie na takich błędach kursant uczy się szybciej, zwłaszcza jeżeli przez brak myślenia sam wpakuje się w trudną sytuację. Np, nie będzie mógł zmienić pasa ruchu ze względu na ruch bądź będzie zmuszony pojechać trudniejszą drogą. Na przyszłość wybierze prostszy wariant.
Ciągłe popełnianie błędów, nieustanna krytyka, rodzą stres. Więc oprócz samodzielnego myślenia kursant musi nauczyć się również radzić sobie i z tym przeciwnikiem. Lepiej bardziej stresować się teraz pod okiem instruktora niż potem samemu na drodze. Jedni ze stresem radzą sobie lepiej inni gorzej. Ale ja im daję szansę na zdanie egzaminu państwowego. Staram się uczyć dokładnie w taki sposób jak te egzaminy są przeprowadzane. Czyli wydane polecenie i albo jest dobrze i nic nie mówię albo jest błąd i kursant jest informowany o błędzie. Tak samo jak egzaminatorzy nie łapię za kierownicę ani nie hamuję w miarę możliwości do ostatniej chwili, aby kursanci mogli sami zareagować. Itd, itd.
Ta metoda uczenia jest dużo trudniejsza. Ponieważ po pierwsze trzeba nieustannie przez całe zajęcia być skupionym tak samo jak kursant, bo nigdy nie wiadomo co ten drugi za chwilę wymyśli, trzeba być nieustannie czujnym aby zdążyć zareagować w sytuacji niebezpiecznej. Po drugie dlatego, iż trzeba umieć dotrzeć do kursanta tak aby on w pełni zaufał instruktorowi, w pełni zaufał w to, że taka metoda uczenia przyniesie mu sporo korzyści. Nie lubię się chwalić ale muszę przyznać że jak narazie udaje mi się ta sztuka, poprzez nieustanne tłumaczenie co było źle i dlaczego, i jak należy to następnym razem zmienić, więc ta krytyka nie polega na "źle bo tak", poprzez pokazywanie kursantom jak duże postępy zrobili w tak krótkim czasie, oraz co chyba najważniejsze poprzez informowanie kursanta jak będą nasze jazdy wyglądały już na pierwszym spotkaniu. Informowaniu jak prowadzę szkolenie, co będziemy robić i czego oczekuję od kursanta. Zaangażowania, chęci uczenia się, samodzielnego myślenia oraz patrzenia na znaki. Informowaniu również o tym, że tak naprawdę to jak szybko nauczą się jeździć zależy tylko i wyłącznie od nich samych.

No to sobie posłodziłem :D teraz zapraszam na film. Aha, po raz kolejny dziękuję RC za rzetelne przygotowanie mnie do zawodu.


Film posklejany z kilku różnych sytuacji, mający na celu pokazanie, że nie tylko inni kierowcy popełniają błędy ale kursanci również.

Sytuacja 1.
Kursantka zignorowała nakaz skrętu w lewo i próbowała wjechać na ścieżkę dla rowerów. Interwencja instruktora, hamowanie. Co ciekawe kursantka twierdziła, że widziała wszystkie znaki tylko nie wiedziała jak się zachować.

Sytuacja 2.
Polecenie brzmi: "Na skrzyżowaniu jedziemy w lewo". Kursantka ignoruje znak zakaz skrętu w lewo i próbuje wjechać na zakaz wjazdu. Interwencja instruktora, złapanie za kierownicę. Polecenie może wydawać się kontrowersyjne. Czemu je wydałem, wiedząc że nie będzie mogła tutaj skręcić? Otóż dlatego, że egzaminatorzy w takiej sytuacji wydają dokładnie takie samo polecenie. Zwróćcie uwagę, że nie powiedziałem, że ma skręcić na tym konkretnym skrzyżowaniu. Ogólna zasada jest taka, iż kursant ma wykonać polecenie egzaminatora w pierwszym miejscu gdzie to będzie możliwe/dozwolone. Więc wszystko sprowadza się do patrzenia na znaki. Hamskie? Owszem. Niezgodne z prawem? W żadnym wypadku. Nie zmusiłem kursantki do skręcenia na zakaz, tak samo jak nie zrobi tego egzaminator, ponieważ nie wolno mu wydać polecenia które nakłania do łamania przepisów. Przygotowuje do egzaminu? W 100%.

Sytuacja 3.
Tutaj nie wiele trzeba komentować. Polecenia nie było żadnego, bo i też żadnego być nie musiało. Sytuacja jest oczywista. Kursantka ignoruje znak nakazu skrętu w prawo. Kończy się to interwencją instruktora, hamowaniem przed znakiem zakazu wjazdu.

Sytuacja 4.
Kursant zbytnio skupił się na ruchu pojazdów, zapominając że pieszy również jest uczestnikiem ruchu. W tej sytuacji nadmierne skupienie się tylko na szukaniu okazji do przejechania, skończyło się nie zauważeniem przejścia dla pieszych oraz co gorsza samych pieszych. Interwencja instruktora, hamowanie. Wymuszenie pierwszeństwa na pieszych.

Sytuacja 5. 
Wczoraj bądź przed wczoraj pisałem o właściwym ustawianiu się do skrętu w lewo jeżeli obok przebiega torowisko. No i tutaj mamy sytuację dokładnie odwrotną do tego co było na tamtym filmie. Tutaj torowisko w żaden sposób nie jest wyłączone z ruchu dlatego skręt w lewo powinien odbywać się właśnie z torowiska. Kursant podjął błędną decyzję, skręcając z prawego pasa w lewo.

Sytuacja 6.
Najbardziej kontrowersyjna ze wszystkich poprzednich. Tym bardziej, że błędy popełniał kursant innego ośrodka, dlatego też ze względu na etykę zawodową ograniczę się tylko do opisania błędów. Pierwszy błąd to skręt w lewo bez sygnalizowania tego kierunkowskazem. Błąd drugi to zajęcie złego pasa ruchu. Byłoby w porządku gdyby ta eLka, chciała zawracać, jednak jak widać w dalszej części filmu skręcali w lewo, więc opuścili skrzyżowanie lewym pasem. No i błąd numer trzy. Chociaż o dziwo wcale błędem nie musiałby być. Przejechanie na żółtym/czerwonym świetle. Jak widać na nagraniu, było możliwe zatrzymanie się w bezpieczny sposób przed sygnalizatorem. Kursant podjął decyzję o przejechaniu. Dość ryzykowną, ponieważ jeden egzaminator puści takie zachowanie, drugi znajdzie pretekst do przerwania egzaminu. Druga rzecz to w mojej ocenie dość ryzykowna decyzja instruktora o puszczeniu kursanta na tym świetle, z takiego powodu, iż wystraszony kursant mógł nagle wdepnąć w hamulec chcąc jednak się zatrzymać przed przejściem. Takie hamowanie skończyłoby się remontem samochodu, patrząc jak blisko nich jechał Fiat Marea. Osobiście w tej sytuacji miałem nogę na hamulcu aby zacząć łagodniej hamować, kursant ubiegł mnie o ułamek sekundy. Zachowanie kierowcy Fiata mam nadzieję nie wymaga komentarza. O ile można by dyskutować czy Yariska pojechała na żółtym czy na czerwonym to Fiat bezsprzecznie pojechał za sygnalizator już na świetle czerwonym.

Ufff, dość. Dziękuję wszystkim którzy dziś dotrwali do końca :D.

czwartek, 3 stycznia 2013

Skrzyżowanie typu "Agrafka"

Obiecuję, że to już ostatni wpis dzisiejszego dnia. Naprawdę :)

Nagranie również z 29 grudnia, tym razem Nowa Huta, Skrzyżowanie Alei Andersa z ul. Dąbrowskiej i ul. Broniewskiego. Pod DH Wanda. Czyli popularna Agrafka. Parafrazując słowa p. Forda, jest to skrzyżowanie na którym możemy pojechać w dowolnym kierunku, pod warunkiem, że najpierw pojedziemy w prawo.

Budowa tego typu skrzyżowania oraz oznakowanie jadąc z kierunku "poprzecznego" wymusza na kierowcy skręt w prawo aby objechać wyspę centralną. Jednak w przeciwieństwie do "rond" na tych skrzyżowaniach nie obowiązuje nakaz ruchu dookoła wyspy centralnej. Dlatego też, jazdę na wprost przez takie skrzyżowanie należy traktować jak trzy osobne manewry, jazdę w prawo, zawracanie, jazdę w prawo. Dlatego, tak ważne jest zajmowanie właściwych pasów ruchu, aby potem nie utknąć w martwym punkcie. No i oczywiście sygnalizacja kierunkowskazami. To wszystko sprawia, że kursanci na samym początku są trochę zdezorientowani. Trochę jak kot którego ktoś przez przypadek zamknął w pralce.

Schemat przejazdu brzmi trochę skomplikowanie, jednak po dwóch trzech przejazdach zaczyna być to jasne i logiczne. Największy błąd kursantów tutaj polega na tym, że chcą za jednym razem objąć swym umysłem cały manewr, co przy ich doświadczeniu powoduje problemy. Dlatego jadąc przez takie skrzyżowanie należy podzielić cały manewr jazdy na wprost na te trzy które wymieniłem wyżej. Wtedy staje się to bardziej przejrzyste. Zwłaszcza jeśli się pamięta które pasy należy zajmować przed kolejnymi manewrami.

I tak, jadąc na wprost należy:
1. Zająć lewy pas i z prawym kierunkowskazem skręcić w prawo zajmując lewy pas
2. Skręcić w lewo w przełączkę z lewym kierunkowskazem, ponieważ będziemy zawracali. Na przełączce wybieramy prawy pas, ponieważ mamy obowiązek jazdy możliwie blisko prawej krawędzi jezdni.
3. Kończymy manewr zawracania na skrajnie prawym pasie i włączamy kierunkowskaz prawy aby skręcić w prawo.

To o czym należy pamiętać, to:
1. Jeżeli na drodze z której jedziemy skręt możliwy jest tylko z jednego pasa, a na drodze w którą chcemy wjechać pasów jest więcej to w czasie skrętu możemy wybrać dowolny pas ruchu.
2. Jeżeli liczba pasów ruchu jest taka sama w obu przypadkach to jadąc lewym pasem możemy pojechać tylko na lewy pas a jadąc prawym tylko na prawy pas ruchu. Nie jest dozwolona zmiana pasa ruchu w trakcie manewru skręcania.
3. Jeżeli możemy skręcać z dwóch pasów, a na drodze w którą chcemy wjechać pasów są trzy to jadąc z lewego możemy pojechać tylko na lewy pas ruchu, a jadąc z prawego mamy prawo wybrać pas środkowy lub skrajnie prawy.
4. itd zgodnie z logiką.

Jeżeli po jednym manewrze będziemy wykonywali zaraz drugi manewr to skręcając staramy się od razu wybrać pas lewy (o ile zaraz będziemy skręcali w lewo) aby uniknąć niepotrzebnej zmiany pasa ruchu już po skręcie.

Skomplikowane? Nie bardzo. No może trochę. Najważniejsze to nie spieszyć się, zwolnić, rozejrzeć i wiedzieć co się tak właściwie chce zrobić aby wybrać odpowiednie pasy ruchu.

Poniżej lekcja poglądowa, kierujący bądź kierująca srebrnym BMW, zademonstruje jak NIE należy pokonywać agrafek. Zwróćcie również uwagę na brak kierunkowskazów, jest to ostatnio bardzo modny trend tzw. Ecodrivingu, wszak żarówki się zużywają i więcej spala się benzyny.


Trudna sztuka cofania

Korzystając z faktu, że leżę zmożony anginą zasypię Was dzisiaj wpisami na blogu :) 

Kolejny przypadek z soboty 29 grudnia, tym razem bardziej na wesoło, tylko potem człowiek się zastanawia czemu po nocy ma takie porysowane auto...


Pod prąd i na czerwonym

Cezik nagrał swój słynny kawałek "Od tyłu i klasycznie", mnie udało się zarejestrować "Pod prąd i na czerwonym". Nie ma tu zbyt wiele do komentowania. Przy okazji piękny przykład nie zatrzymania się do zielonej strzałki przez kierującego Peugeotem 406.


środa, 2 stycznia 2013

Skręt w lewo a torowisko

Wydawać by się mogło, iż krakusi przyzwyczajeni są do tramwajów i torowisk, i w związku z tym nie stanowią one dla nich problemów. Jednak jest to raczej mylne założenie. Co rusz zdarzają się przypadki, gdzie kierowca nie ma pojęcia jak zachować się w obliczu tramwajów. Dziś przypadek dość prosty i aż dziwne, że występujący. Skręt w lewo z torowiska, czy też nie. Jak to jest. Gdzieniegdzie komuś może zadzwonić, że skręcając w lewo mamy obowiązek ustawić się na lewym pasie bądź przy osi jezdni. Ahhh gdyby tak wszyscy chcieli się stosować tak gorliwie do przepisów.

No niby mamy się ustawić przy osi jezdni bądź na lewym pasie, a jeżeli torowisko nie jest wydzielone z jezdni to na torowisku. Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach, "jeżeli torowisko nie jest wydzielone z jezdni". Cóż to oznacza? Ano ni mniej ni więcej tylko tyle że torowisko jest oddzielone od pasa ruchu ciągłą linią, powierzchnią wyłączoną z jazdy, separatorami itp. Skręcać w lewo z torowiska będziemy praktycznie na całej ul. Królewskiej od Alej aż do ul. Podchorążych. Ale już na ul. Starowiślnej wzdłuż torowiska od ul. św. Wawrzyńca aż do ul. Dietla poprowadzona jest linia ciągła z drobnymi wyjątkami na skrzyżowaniach aby można było skręcić. Oznacza to, że jest tam tylko jeden pas ruchu i właśnie z niego powinniśmy skręcać w lewo. Ustawienie się na torowisku do skrętu jest niezastosowaniem się do znaków poziomych czyli po prostu przejechaniem ciągłej lini. Zdaję sobie sprawę że to oznakowanie na ul. Starowiślnej pozostawia wiele do życzenia, ale jeśli ktoś chce zauważać znaki to tą ciągłą linię również zauważy.