wtorek, 29 stycznia 2013

Nastały ciężkie czasy dla branży

19 stycznia weszły w życie przepisy regulujące egzaminy na prawo jazdy. Tego dnia weszły również w życie przepisy regulujące zmiany w całym procesie zdobywania tego dokumentu. Wszystko zaczyna się teraz w okienku urzędnika w Starostwie właściwym dla miejsca zamieszkania przyszłego kursanta. Nowe kursy, nowe zasady, nowe egzaminy. Skutki tych wszystkich gwałtownych zmian można zaobserwować we wszystkich mediach. Nagłówki krzyczą o masakrycznie niskiej zdawalności na poziomie 0 - 15% z egzaminów teoretycznych. Jak tak dalej pójdzie to za kilka miesięcy egzaminatorzy nie będą mieli kogo egzaminować.

Niestety te wszystkie przepisy mają też drugie dno o którym mówi się mało albo nawet wcale. Na chwilę obecną można mówić o poważnym kryzysie w branży nauki jazdy. Miesiące zimowe podobno zawsze były gorsze od letnich ale tak źle nie było ponoć od bardzo dawna. W zeszłym tygodniu na nowym kursie na zajęciach teoretycznych pojawiła się jedna osoba, wczoraj nie przyszedł nikt. Rzecznicy Starostw mówią wprost że prawie nikt nie pojawia się w celu utworzenia Profilu Kandydata na Kierowcę. Totalny zastój i paraliż. Z jednej strony rynek przez ostatnie dwa lata wysycił się ponad normę, wszyscy chcieli zdążyć przed zmianami, więc kto mógł to starał się zrobić prawko w zeszłym roku, z drugiej strony brak nowych osób które prawdopodobnie przerażone doniesieniami prasowymi po prostu boją się zgłaszać na kursy i wolą przeczekać ten burzliwy okres do czasu, aż sytuacja się unormuje a zdawalność wzrośnie.

Jak to się przekłada na praktyczną część szkolenia? Do tej pory miałem zawsze przy sobie 5-6 kart kursantów, obecnie mam dwie z czego obie powoli kończą już kurs. Kilku moich kolegów pożegnało się już z pracą, inni którzy jeździli codziennie po 10-12 godzin teraz pracują po 2-4 godziny. Osobiście jeździłem 5 razy w tygodniu po 4 godziny, obecnie mam rozpisane dwa dni po dwie godziny, w weekendy które jeździłem soboty były rozpisane po 12 godzin a niedziele po 8, poprzedni weekend miałem po 4 godziny dziennie, na kolejny raczej już nie liczę. Nadchodzące da miesiące będą bardzo bardzo złe. O ile duże OSK jakoś to przetrwają, robiąc zapewne redukcje w zatrudnieniu i tnąc koszty, o tyle dla wielu małych jednoosobowych firm nadchodzące miesiące okażą się katastrofalne. Dodatkowo zmiany przepisów przełożą się bezpośrednio na wzrost cen kursów, nowe technologie, nowe oprogramowanie, itd. Małe ośrodki które już teraz prowadziły kursy na granicy opłacalności nie będą mogły sobie pozwolić na podniesienie cen.

Jeśli ktoś planuje robić prawo jazdy, to teraz jest najlepszy czas. Ceny jeszcze nie wzrosły, z nowych egzaminów raczej i tak już się Państwo nie wycofa, natomiast nie będzie żadnych problemów z terminami jazd, tak jak to miało miejsce do tej pory, gdy kursanci czekali nawet miesiąc na pierwszą jazdę po ukończeniu zajęć teoretycznych. Na chwilę obecną jeżeli ktoś chce dokupić dodatkowe godziny to dostanie termin jeszcze tego samego dnia.

Oby do wiosny, ludzie i tak będą musieli robić prawa jazdy, więc teraz póki co jest czas na złapanie oddechu po szaleńczym tempie prowadzenia szkoleń w okresie wakacyjnym. Osobiście trochę się martwię brakiem zarobku, z drugiej strony wreszcie będę miał trochę wolnych popołudni i czasu na zrobienie rzeczy których dawno już nie robiłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz