niedziela, 2 września 2012

Jak dobrze zostać kursantem cz. II

Żebyście nie narzekali że posty są długie i ciężko się przez to czyta, postanowiłem swoje przemyślenia z ostatniego tygodnia podzielić na dwa osobne posty. W poprzednim wspomniałem, że ostatnio jeżdżę po 10 godzin. Do tego dochodzą co druga sobota po 12 i co druga niedziela po 8. Trochę się tego wszystkiego nazbiera żeby człowiek wracał zmęczony do domu i szczerze miał dość samochodu. Dlatego z tej niechęci do czterech kółek postanowiłem wreszcie zrobić prawo jazdy. Tym razem na dwa kółka. Zawsze mnie motocykle pociągały a skoro nadarzyła się okazja że mogę dużo taniej zrobić jako pracownik OSK to trzeba było to wykorzystać.

Przez długi czas plułem sobie w brodę że byłem głupi i nie zrobiłem prawko na kat A od razu, za młodu. Ostatnio jednak doszedłem do wniosku że to rewelacyjny pomysł aby zrobić ten kurs teraz, właśnie teraz gdy zostałem instruktorem nauki jazdy. Gdy zacząłem już pracę i uczę innych. Jest to świetny pomysł i polecam wszystkim młodym instruktorom. I już tłumaczę dlaczego. Przez te dwa miesiące jak uczę jeździć samochodem, trzeba było być twardym, uprzejmym, miłym, wyrozumiałym i twardym żeby nie stracić panowania gdy tłumaczy się coś 30 raz. Coś co jest przecież banalne i zupełnie nie możliwe do pojęcia dlaczego ludzie tego nie łapią. Tu sprzęgło tu gaz, to popuszczamy to naciskamy i robimy to płynnie. Tu jest bieg taki a tutaj taki, pamiętamy o zmianie i redukcji. Do tego kierunkowskaz i patrzenie w lusterka. Te wszystkie rzeczy po 15 latach jazdy samochodem są już dla mnie odruchem i muszę sam sobie o tym przypominać żeby móc spokojnie po raz 31 wytłumaczyć to kursantowi. 

No a co z tym motocyklem? Ano przecież teoria jest taka sama. Tu sprzęgło tu gaz, działają na tej samej zasadzie co w samochodzie, kierunkowskazy, patrzenie w lusterka, patrzenie daleko przed siebie a nie przed motocykl. No wszystko to samo. Więc dlaczego jest zupełnie inaczej niż w samochodzie i już tak płynnie nie jeżdżę? Dlaczego gaszę silnik puszczając za szybko sprzęgło albo dając za mało gazu? Ano dlatego, że pracują zupełnie inne kończyny i w związku z tym człowiek musi się uczyć na nowo jeździć pojazdem mechanicznym. Wydaje mi się, że paradoksalnie dzięki temu że mi nie idzie jazda motocyklem (jeszcze) staję się lepszym instruktorem. Jestem po tej drugiej stronie jako kursant, i wiem teraz (w zasadzie przypomniałem sobie) jak to jest być tym który zna teorię tylko musi to teraz połączyć z praktyką. Wydaje mi się że dzięki temu jestem bardziej wyrozumiały i mam więcej cierpliwości. I wiem też chyba jak to teraz tłumaczyć, aby te wszystkie zawiłości były bardziej zrozumiałe.

Dlatego polecam wszystkim instruktorom, którzy nie mają innej kategorii prawa jazdy, aby sobie taką zrobili. Niekoniecznie po to aby z niej korzystać, ale żeby poczuli się jak kursanci których uczą. Może dzięki temu nie będą tacy:


Na chwilę obecną moim priorytetem jest zrobić prawko kategorii A, potem poczekać trzy lata i może poszerzyć uprawnienia instruktorskie. A później kto wie, może też inne kategorie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz